wtorek, 21 kwietnia 2015

Relacja z koncertu Robbiego Williamsa

Upss we did it again :/...no ale cóż dla Robbiego Williamsa ( tak on żyje- w przeciwieństwie do ROBINA Williamsa), trzeba było się poświęcić, iść, zobaczyć, a przy okazji zakochać się bez opamiętania. Tym samym relacja z koncertu została powierzona nam dziewczynom, może dlatego, że mężczyźni mogli odnieść niepożądane wrażenie, że nie przyszli na koncert, tylko na wielką randkę w  Kraków Arenie na której, mogło by ich w ogóle nie być, bo liczył się tylko-ON, a może dlatego, że mieliby się do czego przyczepić, a na to nie pozwolimy!
Godzina 21.00 i się zaczęło, długo nie trzeba było czekać by przy pierwszych dźwiękach "Let me entertain you" wszyscy ci co siedzieli to wstali, a ci co stali zaczęli skakać, jedynie w naszej głowie pojawiło się pytanie czy śpiewać czy też może darować to swoim sąsiadom, dylemat jakby sam się rozwiązał, gdy "śpiewać" zaczął pan stojący obok, nie mający z tym żadnego problemu i zagłuszający swoim "ślicznym" głosem samego Robbiego, a my razem z nim i jeszcze kilkoma tysiącami innych osób. Jak zwykle, tak duże koncerty już na wstępie dostają miano show, więc i w tym przypadku nie było inaczej. Artysta zgrabnie przeprowadził nas przez całą swoją twórczość, dla nas miłym dopełnieniem i powrotem do wspomnień sprzed dwóch miesięcy były dwa covery utworów Queen.
Robbie słynie z niesamowitego kontaktu z publicznością i tego nie zabrakło również na krakowskiej arenie. Spojrzenie Williamsa wędrowało po publiczności, lecz nieobojętnie, bo również nam udało się wymienić kilka spojrzeń, a nawet potrzymać go przez chwilę za rękę.
Wielkim zaszczytem było również usłyszeć duet Robbiego z jego ojcem Peterem. Panowie wykonali oszałamiająco utwór „Better Man”.
Trasa koncertowa „Let me entertain you” została pozbawiona wybuchów konfetti i innych efektów specjalnych co jednak nie znaczy, że pozostawiono ją bez wykorzystania nowoczesnych technologii, mimo wszystko doświadczyliśmy klasycznej formy koncertowej w najbardziej profesjonalnym wydaniu ze strony producentów i reżysera, oświetleniowców, dźwiękowców, ale przede wszystkim muzyków oraz oczywiście samego Robbiego.
Na koniec pragniemy podkreślić, że bawiłyśmy się świetnie, bez żadnego skrępowania wraz z kilkutysięcznym tłumem tańczyłyśmy i śpiewałyśmy. Wszystko co wydarzyło się tego wieczoru- wraz z utworzeniem przez nas wszystkich, gigantycznej polskiej flagi- było magiczne i pozostanie w naszej pamięci na zawsze, a przynajmniej do kolejnego koncertu Robbiego Williamsa na który już niecierpliwie czekamy;)